wtorek, 28 maja 2013

Nowy blogowy zwyczaj ?

Przeczytałam gdzieś ostatnio w sieci, że jest pewien haft, który powinna mieć w swojej kolekcji każda hafciarka. Podeszłam do sprawy z ambicją i po 4 popołudniach wyczarowałam ten przyjemny haft.
 
,,Keep calm and cross stitch"...takie to optymistyczne!

Wyszywałam po raz pierwszy z sukcesem na białym polskim lnie z Biotextilu, który kupiłam już dość dawno temu. Na początku byłam rozczarowana zakupem, wydawało mi się, że nie można wyszywać na materiale, który ma tak gęsty splot, że prawie nie widać dziurek. Widać musiał przyjść odpowiedni czas dla mnie i dla tego materiału, a ja musiałam nabrać doświadczenia w haftowaniu.
Część materiału rozdałam i ostatnio sprzątając w swoich zapasach postanowiłam dać temu materiałowi ostatnią szansę, no i sobie również. Byłam bardzo zdziwiona, ponieważ dziurki w materiale odnalazły się jakoś same i po 5 minutach skupienia oczy same wyszukiwały miejsca w materiale. Strasznie się cieszę z początku mojej lnianej przygody! To się chyba nazywa...doświadczenie! A lniana przygoda na pewno szybko się nie skończy.
 Z nici wybrałam niedawno zakupioną Madeirę Silk w kolorze 2306 i 2307. Wyszywałam jedną nicią, i jak to jest z jedwabiem, wyszywało mi się bardzo przyjemnie, choć nici są  znacznie grubsze niż te, które kupowałam u Margott i które do dziś są dla mnie luksusem i olśnieniem.
Jedwab i len, chyba nie może być bardziej szlachetnego połączenia? A jedwabna nić tak delikatnie przechodzi przez materiał, dosłownie przez niego przepływa!

 
WZÓR: tutaj!
MATERIAŁ: len biały, Biotextil
NICI: Madeira Silk 2306 i 2307

A przy okazji pochwalę się moim nowym nabytkiem do kolekcji: nożyczki retro. Do haftu może niezbyt poręczne (ja wolę mniejsze i z bardziej precyzyjnym ostrzem) ale bardzo ładne.

 A tu przepięknie komponują się kolorystycznie z miarką krawiecką.
 Jeśli chodzi o nici to bardzo podoba mi się ,,koszulka" Madeiry. Pomysłowe opakowanie sprawia, ze nici świetnie się przechowują i nie plączą się.

W ramach porządków w moich drobiazgach zrobiłam również porządki w moim podręcznym pudełeczku-przyborniku do haftów. W końcu panuje tu upragniony porządek, zapewniam jednak, że moich pasmanteryjnych drobiazgów jest jeszcze cała masa:-)

Na razie pozdrawiam!
Ela

piątek, 24 maja 2013

Nowe nożyczki od TSG Kelmscott Designs

I znowu nożyczkowy temat!

Ale tym razem moje małe spełnienie marzeń: Steweb Scissors i Little Gems. Od kilku tygodni podziwiałam te nożyczki na różnych internetowych stronach i wzdychałam do ich urody - kto nie ma takiego ,,nożyczkowego zakręcenia" na pewno nie zrozumie, ale wiem, że jest wiele osób, które wie o co chodzi.

Oryginalne nożyczki Kelmscott, to jak mi się wydawało dość duży wydatek, porównywalny z dobrej jakości ubraniem. Aż przypadkiem natrafiłam na stronę TSG Kelmscott Designs i okazało się , że moje marzenie jest dostępne i realne!

 
Zakupione drogą internetową nożyczki otrzymałam w ekspresowym tempie i chociaż nigdy nie kupowałam nic w sklepach on-line w innym kraju, jestem bardzo zadowolona!
 
Małe, w kolorze czekoladowym Little Gems są baaaardzo malutkie, ale idealne do jakiegoś małego przybornika na podróż czy wyjazd.  No i ten kolor, mój ulubiony!
 



Te nożyczki są naprawdę piękne, w kolorze i w wyglądzie po prostu czekoladka!
 

 
No i Steweb Scissors! Piękny kolor matowej czerni i niebanalna forma, ostre i malutkie ostrze, idealne!
 
 
Zatem moja kolekcja powiększa się i cieszy coraz bardziej! A zakupy...jedne z najbardziej udanych do tej pory!
 


 
 
Pozdrawiam!


 

poniedziałek, 20 maja 2013

Mały samplerek gotowy!

Mimo, że planowałam szybko uwinąć się z tym haftem, wyszywałam go dłużej niż myślałam. Ale najważniejsze, że skończyłam, a efekt jest bardzo ciekawy.


Ten mały, delikatny wzorek uważam za bardzo udany, a przede wszystkim cieszę się, że nie poległam, jak w pierwszej jego wersji.


 Wzór wydaje się nieskomplikowany, jednak dla mnie trochę problematyczne było wyszywanie serca, ale w końcu wpadłam na pomysł by wyszywać kratki 10 na 10 krzyżyków i to ułatwiło sprawę. Na serduszku widnieje napis ,,Fleur bleue", to ciekawy efekt, że napis ten nie jest wyszyty, ale powstał w miejscu, gdzie prześwituje Aida.

 
WZÓR: od Joasi z Mglistego snu
MATERIAŁ: Aida 20 ct Easy Count
NICI: 1 nić Anchor kolor 1325


 Kolor tej cieniowane nici Anchor jest bardzo ładny. Sam wzór na pewno dobrze wyglądałby również w wersji monochromatycznej.


Po wyszyciu wzoru trochę się obawiałam czy na pewno spierze się krateczka ułatwiająca wyszywanie. Tak jak zapewniał producent udało się bez problemu.


 Kolejny haft gotowy, co by tu teraz wyszyć?

Pozdrawiam!
Ela




czwartek, 16 maja 2013

Piernik dojrzewający-->START!

Dzisiaj zaczęłam a skończę za 3 tygodnie!

To mój hit od niedawna, choć przepis już wielokrotnie przetestowany i rozpowszechniony wśród najbliższych znajomych.


Chociaż w początkowej fazie nie wygląda zbyt ciekawie-zapewniam-za 3 tygodnie to będzie niebo w gębie!

 
Za 3 tygodnie podam cały przepis (banalnie prosty!) i efekt tego długiego dojrzewania. Już dziś żałujcie, że nie można poprzez bloga poczuć zapachu!
 
Pozdrawiam,
Ela.

poniedziałek, 13 maja 2013

Mały samplerek powoli do przodu

Powoli prę do przodu z małym samplerkiem.
Na razie idzie mi dobrze, choć pilnuję się jak nigdy. Mam taki plan, by wyszyć tą pracę idealnie i pomylić się tam, gdzie sama zaplanuję, ciekawe czy mi się to uda? W tym tygodniu to już chyba niewiele zrobię...


Moje pierwsze wrażenia z wyszywania na Aidzie 20 ct...no cóż, krzyżyki są naprawdę maleńkie i muszę nieźle się przyglądać. Na takim materiale, według mnie, mogą powstawać tylko hafty, które są małe, delikatne i po zakończonej pracy będzie się je oglądać z bliskiej odległości, ponieważ oglądane z daleka mogą zniknąć ich pracochłonne detale.

Aida Easy Count jest naprawdę bardzo pomocna i wygodna, tylko bardzo twarda, praktycznie możnaby wyszywać bez tamborka, dla mnie to małe utrudnienie, bo nić po niej głośno szura!

 
Moje drogie koleżanki-hafciarki, do tej pory wyszywając zawsze wiązałam supełek na końcu nitki? To chyba niezbyt dobrze? Czy to jest jakiś duży błąd? Jak Wy to robicie: wrabiacie w lewą stronę pracy niezawiązaną nić czy jednak robicie supełek? Czy to jakiś ważny w haftowaniu szczegół czy nie aż tak?

Mam nadzieję, że moje pytanie nie jest szczytem hafciarskiej ignorancji   :-), ale naprawdę uczę się od Was i wiele rzeczy robię tak ...na wyczucie.

Ten samplerek wykonuję po raz pierwszy techniką chowania niezawiązanej nici, choć tą technikę sama sobie wymyśliłam i lewa strona haftu rzeczywiście wygląda znacznie staranniej.

Czekam zatem na podpowiedzi i nauki rasowych i poczatkujących hafciarek!

Pozdrawiam!
Ela.
 

sobota, 11 maja 2013

Dziś na słodko!

Choć wcale nie jestem łasuchem, bardzo lubię piec ciasta i ciasteczka. Nie piekę zbyt często, ale jak już mnie napadnie to koniec!
Upiekłam ciasteczka, które planowałam zrobić od dawna, ale niestety nigdzie nie mogłam kupić suszonej, nie perfumowanej lawendy...bo ciasteczka są maślano-lawendowe.


W końcu przypadkiem kupiłam pęczek suszonej lawendy z Prowansji (płacąc jak za złoto!), ale kupiłam! Przy okazji też wpadając do Pepco natknęłam się na śliczne puszki w odcieniach białego i fioletu - 3 sztuki za 19,99 i od razu kupiłam, mając już w głowie plan na ich przeznaczenie. Zawsze mi się marzyło, by mój dom pachniał domowymi ciastkami poupychanymi w kuchni w różnych kolorowych puszkach....i powoli realizuję swoje małe marzenia.


Przepis na ciasteczka maślano-lawendowe:

210 g masła
3/4 szklanki bialego cukru
żółtko
szczypta soli
1 łyżka suszonej lawendy (tylko kwiaty-najlepiej pachną jeśli delikatnie rozetrze się je w palcach)
otarta skórka z cytryny
1,5 szklanki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej

Wszystkie składniki należy połączyć, a później wyrobić rękami, aby stanowiły jednolitą masę. Z masy należy ulepić wałek i schłodzić około 30 minut w lodówce. Następnie pokroić na 3-4 mm plastry, ułożyć na blaszce i piec 12-14 minut w piekarniku o temperaturze 170 stopni C.

I już!


Przy okazji lawendowych ciasteczek upiekłam bezy wg. przepisu mojej koleżanki. Pierwszy raz zrobiłam beziki, niedługo posłużą mi do dekoracji ciast. Robi się je expressowo:

Beziki Joasi M.:

2 białka
szczypta soli
60 g cukru białego
60 g cukru pudru

Białka należy ubić ze szczyptą soli powoli dodając biały cukier, po ubiciu białek na sztywna pianę stopniowo dodawać cukier puder. Piec 70-80 minut w piekarniku o temp. 110 stopni C.


Ja swoje beziki zabarwiłam sokiem z czerwonego buraka i mają delikatny różowy kolor, są suche, chrupkie i smaczne no i mają ładne pęknięcia!


A przy okazji...że tak mi dziś fioletowo, rozpoczęłam w końcu mój haft ,,mini-samplerek", żeby go w końcu odczarować (patrz post: ,, Mój jedyny trup w szafie").


Pojedyncza nić na kanwie 20 ct, daje przepiękny delikatny efekt, a kratkowana Aida Easy Count pozwala panować nad ewentualnymi pomyłkami - taki prosty, a tak świetny patent! Myślę, że jeśli będę wyszywać na Aidach, to właśnie na takich z kratkami, jest duuuużo łatwiej i odpada kłopotliwe liczenie i sprawdzanie się co każdy krzyżyk.

No a dzisiaj towarzyszą mi w haftowaniu moje cudne nożyczki - kupione za grosze, choć wyglądają jak te oryginalne Kelmscott za fortunę!

A przy okazji pochwalę ostatnim się prezentem wymiankowym od Cheni-Oli !


Nowy materiał do haftu-płótno Jubilee 28 ct (świetna jakość i idealnie nadaje się na duże samplery, które trzeba oglądać z pewnej odległości, ponieważ haft na nim daje dość duże krzyżyki). Do tego dwa kawałki polskiego lnu, i jeszcze tak ładnie zapakowane! Dziękuję Ci bardzo! Mam nadzieję że to nie koniec naszych wymainkowych historii:-)

I tak to dzisiaj u mnie! Bardzo mnie cieszy dzisiejszy dzień!
Pozdrawiam,
Ela.

środa, 8 maja 2013

Mój jedyny trup w szafie

Czy ja czasem nie chwaliłam się ostatnio, że nigdy nie zaczynam nowej pracy, dopóki nie zakończę bieżącej? Generalnie tak jest, z jednym małym, jednym jedynym wyjątkiem...

Nie tak dawno zaczęłam wyszywać piękny sampler, a raczej mały samplerek, którego wzór dostałam od Joasi z Mglistego Snu, gdzie bardzo często zaglądam. Zaczęłam haftować cudną nicią cieniowaną DMC w odcieniach błękitu na Aidzie 18 koloru ecru.

 
Wzór jest prześliczny, chociaż bardzo mały. Popełniłam chyba jeden błąd...Aida koloru ecru i te cieniowane nici są same w sobie bardzo ładne, ale razem, efekt jest bardzo rozmyty, niektóre krzyżyki stawiane jaśniejszą częścią nici są prawie niewidoczne, wręcz znikają na materiale.
 
 
I tutaj zaczęły się moje schody...Popełniłam kilka błędów, nie obyło się bez kilkakrotnego prucia i w konsekwencji straciłam zapał do pracy, choć siłą woli próbowałam ją skończyć.



I byłam już prawie przy finale, gdy znowu zaczęłam się mylić, znowu prucie....i w konsekwencji zabrakło mi nici  na dosłownie kilka krzyżyków.

 
 Tej pracy już nie skończę - dobrze to wiem, zresztą nie zamierzam jej skończyć nawet gdybym miała brakujące nici - nie mam już miłości do tego akurat skrawka materiału, do tej już wystrzępionej miejscami od prucia Aidy-nie skończę i już!
 
Sam wzór jest przepiękny i już niedługo go wyszyję, ale inaczej, lepiej przemyślę dobór nici i materiału, na pewno!
 
Ale moja praca nie pójdzie na marne-mam pomysł...
 
Schowam ten niedokończony samplerek do mojego pudełka z gotowymi haftami, żeby mnie straszył w momentach, kiedy zachce mi się zaczynać coś nowego nie zakończywszy starego.
 
W planie na najbliższy miesiąc mam wyszycie tego samplerka cieniowaną nicią Anchora w kolorze cieniowanego fioletu na Aidzie 20 ct Easy Count, aby odstraszyć pomyłki. No i czeka mnie wyszywanie jedną nicią na tak drobniutkiej kanwie. Jeśli dobrze pójdzie, myślę że wyszywanie nie powinno mi zająć nie dłużej niż tydzień, ale zobaczymy...
 

 
 A jak tam u Was, ile trupów w szafie?


Pozdrawiam,
Ela.

 

sobota, 4 maja 2013

Hafciarska biżuteria

Dla mnie haftowanie to jak wakacje...tyle że kilkunastominutowe. Rzadko udaje mi się przysiąść nawet na godzinę i nie robiąc nic innego w międzyczasie tylko haftować. Ale dla mnie ważne jest każde 15 minut, kiedy postawię choćby 10 krzyżyków, bo oznacza to, że wolno i konsekwentnie praca idzie do przodu.

Ale kiedy już mi się zdarzy dłuższa chwila kiedy siadam i nie musze myśleć o niczym innym - lubię podczas krzyżykowania otaczać się ładnymi przedmiotami.

Nie mam swojej pracowni. Czasami za miejsce pracy służy mi fotel (najczęściej!), albo krzesło w kuchni czy łóżko w sypialni. Zdarzyło mi się raz wyszywać na fotelu u fryzjera czym wzbudziłam niemałą sensację. Myślę, że ławka w parku latem i późną wiosną też będzie dobra, na pewno spróbuję!

Zadziwia mnie to, że haftowanie tak mnie odpręża, palce stawiają krzyżyk za krzyżykiem, a w głowie relaks i spokój...Podobnie działa na mnie jazda samochodem.

Kiedy haftuję jakiś wzór, pakuję najpotrzebniejsze rzeczy do małego pudełka, które staje się moim przybornikiem. Bo gdy nie mam czasu i muszę kończyć pracę, lubię wszystko zgarnąć do pudełka, żeby nie patrzeć na niedokończone hafty, bo wtedy rozpraszam się przy innych zajęciach.

Często robię tak, że do kolorystyki haftu dobieram sobie najbardziej pasujące nożyczki z mojej szczupłej jeszcze kolekcji....No bo nożyczki to już całkiem inna historia!
 

Nożyczki traktuję jak biżuterię do haftu, nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię po prostu je mieć, oglądać, buszować w sieci w poszukiwaniu nowych wzorów, cieszyć nimi oczy....czy to nie objaw jakiejś choroby?

Na razie moja kolekcja jest mała, liczy kilka sztuk, ale na pewno będzie się powoli powiększać. Wszystkie bardzo lubię i wszystkich często używam.






I jeszcze najświeższe nabytki! Nie mogę od nich oderwać oczu!



Już zapowiedziałam najbliższym, że na prezent z jakiejkolwiek okazji mogą być właśnie nożyczki!

Zauważyłam na innych blogach, że w tej pasji kolekcjonowania hafciarskich nożyczek nie jestem sama. Zatem dzisiaj najserdeczniej pozdrawiam hafciarki-nożyczkomaniaczki! Mam też nadzieję, że ta moja kolekcja będzie się powiększać, a ja z czasem będę musiała wymyślić sposób w jaki będę te moje wszystkie nożyczki przechowywać....Już mam kilka pomysłów.

A przy okazji....ciekawa jestem w jakim najdziwniejszym miejscu udało Wam się haftować? Ja już się przyznałam - u fryzjera - a jak to było u Was?

Miłego dnia!